VI Niedziela Wielkanocna
"Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam."
Ewangelia św. Jana
Apostołowie Pana
Parakletos — najpiękniejsze Imię Ducha Świętego. Jezus był z uczniami przez długi czas, mówił do nich, razem z Nim chodzili i głosili Słowo, było im dobrze z Jezusem, zapewne nie raz odczuwali pragnienie, aby ten stan trwał w nieskończoność, jak Piotr na górze Tabor: Panie jak dobrze nam tu być. Niestety Jezus musiał odejść i to dość niefortunnie, wszystko — wydaje się — zakończyło się klęską.
Jezus umęczony i ukrzyżowany, oni sami rozproszeni, pozamykani w strachu, bez perspektyw, popalili za sobą mosty. Klęska. Potem Jezus zmartwychwstał, ale oni ciągle są nam pokazywani jako słabi, wątpiący, jakby nie wierzyli, że Jezus, który przychodzi do Wieczernika nie był tym Jezusem...
Po Wielkim Tygodniu uczniowie wracają do swojej codzienności — Piotr na przykład wraca do ryb. My często także po świętach wracamy do codzienności — próbujemy zapomnieć o tym co się stało... Wszystko trwa w czasie, mija tydzień, drugi..., może przyzwyczaili się do Jezusa na nowo, ale są ciągle nieufni — jak człowiek, który się skaleczy, będzie używał noża, ale przez pierwszy okres z nieufnością, ze strachem....
Po czterdziestu dniach ich Jezus znów odchodzi, znów ich opuszcza..., tym razem odchodzi w chwale do nieba. Zostają znów sami. I wtedy dzieje się rzecz niebywała, podczas kolejnego spotkania i modlitwy, zaczynają mówić różnymi językami, wstępuje w nich jakaś niebywała radość, zaczynają z mocą głosić Pana. Co dziwne nie jest to jakaś chwilowa euforia, ale coś co sprawia, że z tchórzliwych i ogarniętych beznadzieją rybaków na nowo stają się odważnymi (jak nigdy dotąd!) Apostołami Pana.